
Chyba nie zdarzyło mi się jeszcze wrócić z żadnego europejskiego miasta z brakiem jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: „Co podobało Ci się najbardziej?”. Mam wrażenie, że Walencja zachwyca i uzależnia. Z pewnością też nie jest to miasto „na jeden dzień”. Szczególnie, że każdą chwilę w tym miejscu chce się konsumować długo i niespiesznie.
Tą podstępną zabawę z czasem Walencja zawdzięcza m.in. przychylności mieszkańców, brakowi turystów o tej porze roku, dojrzewającym na drzewach mandarynkom i całej reszcie drobnych szczegółów, które zaczynasz dostrzegać w momencie, gdy chill sięga zenitu. Jeśli więc zastanawiacie się, co zobaczyć w Walencji, zapraszam do dalszej części wpisu.
Na skróty:
Walencja – czyli pomysł na zimowy citybreak i 23 stopnie w lutym
Tak naprawdę Walencja nigdy nie znajdowała się na naszej liście „must see”. W zasadzie to planowaliśmy wypad do Sewilli, ale terminy nie do końca nas satysfakcjonowały: lot tam i z powrotem jednym z low-costowych przewoźników zapewniał zaledwie 1 nocleg w mieście. Nam natomiast zależało na nieco dłuższym pobycie. Szukając więc innego miejsca, w którym w lutym będzie ciepło, a do którego dolecielibyśmy tanimi liniami, padło na Walencję. I całe szczęście! Załapaliśmy się nawet na 23 stopnie Celsjusza. W lutym.
Sprzyjająca pogoda pozwoliła na dłuższe spacery i delektowanie się Walencją w pełni. Spacery w tym miejscu to prawdziwa gratka dla miłośników pięknej architektury.. 80% zdjęć, które przywieźliśmy do z Walencji do Polski to zdjęcia unikatowych kamieniczek. Spędziłam mnóstwo czasu, spacerując wzdłuż secesyjnych, bogato zdobionych kamienic. W Walencji chciało mi się zatrzymać przy każdym budynku i delektować się jego wyglądem i ornamentyką. Tylko zobaczcie: tutaj są na przykład obrazy w oknach:
Walencja: gdzie nocować? Boutique Creative Rooms
Szukając dobrego miejsca na nocleg w Walencji byliśmy pozytywnie zaskoczeni poziomem cen, który panuje w mieście poza sezonem turystycznym. Mogliśmy więc pozwolić sobie na hotel w ścisłym centrum Walencji z widokiem na największy i najważniejszy Plac Ratuszowy (Plaza del Ayuntamiento).
Okalające plac budynki w stylu modernistycznym i barokowym zapierają dech w piersi. Cudownie jest wypić tu kawę o poranku, spoglądając na majestatyczne, wytworne budowle i wolne od ludzi ulice. Z drugiej strony balkoniku z kolei rozpościera się widok na rozkoszną kamienicę u zbiegu ulicy Świętego Wincentego oraz alei Królowej Marii Krystyny.
Jeśli więc szukacie miejsca na nocleg w Walencji, szczególnie z widokiem na ścisłe centrum miasta, mogę z całego serca to miejsce polecić.
- Hotel w centrum Walencji: Boutique Creative Rooms
Co zobaczyć w Walencji? Miasto w mieście, czyli futurystyczne Ciudad de las Artes y las Ciencias
Może tendencyjnie, w końcu jest to największa atrakcja turystyczna w Walencji, ale… to Miasteczko Sztuki i Nauki jest niepowtarzalne. W sensie, dosłownie: nie wiem, gdzie w Europie zobaczymy coś podobnego. Jeśli macie pomysł, koniecznie napiszcie w komentarzu. W skład zaprojektowanego przez duet Calatrava – Candela kompleksu wchodzą m.in. L’Hemisfèric (budynek o kształcie oka, mieszczący planetarium oraz kino z ekranem o powierzchni 900 m2), L’Umbracle (który zdobi piękny ogród botaniczny) oraz L’Oceanogràfic (największe oceanarium Europy). Jest to miejsce, które zachwyci każdego fotografa poszukującego niebanalnych form i perspektyw. Nic też dziwnego, że Miasteczko pojawia się we wszelkich rankingach najbardziej instagramowych miejsc w Walencji. Wśród nich m.in. uliczka pomiędzy mostem L’Assut de l’or i Muzeum Nauki Księcia Filipa, na której można uchwycić piękne lustrzane odbicie w wodzie.
Popularnym miejscem wśród fotografów z całego świata jest także trójkątna perspektywa w miejscu znajdującym się po prawej stronie Muzeum Nauki Księcia Filipa – pomiędzy muzeum a jeziorkiem, oddzielającym muzeum od L’Umbracle.
Zjawiskowe tunele w L’Oceanogràfic
Choć jest to jedna z części Miasteczka Sztuki i Nauki, chciałabym poświęcić temu miejscu osobny punkt w tym zestawieniu. Jest to największe oceanarium w Europie. Każdy punkt w tym kompleksie jest niezwykły, np. centralne jego miejsce zajmuje podwodna restauracja Submarino, której naziemna część ma kształt lilii wodnej. Ja jednak chciałabym zwrócić szczególną uwagę na podwodne tunele. W L’Oceanogràfic są dwa tunele: w jednym możemy obserwować pływające nad głowami rekiny, w drugim – mniejsze gatunki ryb. W tym mniejszym, szczególnie po godzinach popołudniowego szczytu, można pokusić się o zrobienie ciekawych kadrów.
Kolorowa Ruzafa w Walencji
Ruzafa, podobno, oznacza po arabsku „ogród”, jednak podczas wizyty w tej dzielnicy, ogrodów nie wykryliśmy 🙂 Ruzafa to klimatyczne zagłębie restauracji serwujących przysmaki z różnych stron świata, barów, sklepów vintage, galerii sztuki, concept store’ów i stylowych kolorowych kamieniczek. Podobno, jest to ulubione miejsce walencyjskich artystów. Na moje oko, klimat tej dzielnicy jest porównywalny do rzymskiego Monti.
Tam, gdzie Walencja spotyka się z niebem – Ateneo Sky Bar
Walencja przepięknie prezentuje się z góry. Dopiero z tej perspektywy to miasto łaskawie pozwala na uchwycenie spojrzeniem swojego majestatu. Aby spojrzeć na Plac Ratuszowy z lotu ptaka, nie musicie wybierać hotelu w pobliżu. Wystarczy odwiedzić Ateneo Sky Bar – miejsce, w którym popijając drinka, możemy podziwiać piękno Placu del Ayuntamiento (jak i innych stron miasta).
Jak trafić do Ateneo Sky Bar w Walencji? Jeśli macie, tak jak ja, problem z orientacją w przestrzeni, oto wskazówki, jak tam trafić: należy skierować się do wejścia pod szyldem Ateneo Mercantil (tuż obok Cafe Rialto) w budynku z dużym napisem Rialto Teatre Filmoteca, który dobrze widać z Placu Ratuszowego. Po wejściu do budynku, windą jedziemy na 7. piętro, a następnie skręcamy w lewo od Biblioteki. Tam do baru poprowadzą nas kręcone schody.
Madame Mim i vintage shopping w Walencji
W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć sklepów vintage. Ja uwielbiam rzeczy vintage (nazwa RETROspekcje to nie przypadek!) i z każdej europejskiej podróży próbuję przywieźć chociaż jakąś perełkę vintage. Ruzafa to doskonałe miejsce na vintage shopping. Na pewno mogę polecić Madame Mim – miejsce, które bardziej przypomina raj scenografa, niż typowy vintage shop. Jest niesamowicie ekstrawagancki. Mnóstwo w nim zarówno antyków, jak i przedmiotów garderoby i akcesoriów. Jeśli więc przypadkiem szukacie, na przykład, szal boa, i akurat jesteście w okolicy – zajrzyjcie. Ja natomiast zgarnęłam przeuroczą skórzaną kopertówkę vintage o kształcie kosmetyczki za jakieś 5 EUR.
Z kolei Flamingos Vintage Kilo, które również odwiedziłam, niespecjalnie mnie zachwycił – ot, zwyczajny second hand. Niestety nie udało mi się wejść do sklepu 52 rojo. A szkoda – na wystawie leżała cała sterta vintage jeansów Levi’s za 15 EUR.
Gdzie zjeść w Walencji?
Hiszpania słynie z genialnej kuchni. W całej Walencji znajdzie się mnóstwo miejsc, w których zjecie świeże owoce morza lub słynną paellę, poczęstujecie się tapas lub wypijecie drinka z widokiem.
Feeria barw i zapachów: Mercado Central w Walencji
Po kulinarną podróż zmysłów zapraszam do Mercado Central, czyli nic innego, jak wielki targ, na którym znajdziemy najróżniejsze stanowiska z produktami spożywczymi. Można tu wpaść chyba po wszystko. Wina, ser oraz każdy, nawet najbardziej egzotyczny rodzaj orzechów. Truskawki, energetyzujące mandarynki i największe z możliwych pomidory. Aromatyczne przyprawy, świeże oliwki i dziwne rodzaje grzybów. No, dosłownie wszystko. Marcado Central to nie tylko królestwo smaków i tekstur. Sama budowla, w której znajdują się stanowiska, zachwyca swoją nietypową urodą. Jest to modernistyczna hala, którą zdobią kolorowe kafle. Surowej konstrukcji dodają elegancji witraże oraz piękna, wykładana zdobionymi kafelkami kopuła.
Cafe Negrito – oblicze dekadenckiej Walencji i słynna Agua de Valencia
Gwarnie, żwawo, wesoło. O Negrito pisze się najczęściej w kontekście legendarności tego miejsca. Cafe Negrito postało jeszcze w 1981 roku, czyli niedługo będzie obchodziło już 40. urodziny. Podobno przez lata Cafe zasłynęło jako miejsce dla intelektualistów, społecznie świadomej i, nieraz, lewicowej klienteli.
Jeśli jesteście w Walencji, zajrzyjcie do Negrito, bo podobno to właśnie tu podaje się najlepszy w mieście flagowy walencyjski napój -Agua de Valencia. Ten hiszpański koktajl składa się z soku pomarańczowego, hiszpańskiego wina musującego cava, wódki i ginu. Co do mnie, Agua de Valencia smakowała jak Orangina z wódką, ale przecież nie mogłam nie spróbować 🙂
Pyszne jedzenie w dzielnicy Ruzafa
Jeśli zastanawiacie się, gdzie dobrze zjeść w Walencji, to Ruzafa jest bardzo dobrym pomysłem. W dzielnicy Ruzafa znajdziemy mnóstwo knajpek z pysznym jedzeniem takich jak Dulce de Leche, Canalla Bistro by Ricard Camarena (podobno najlepsze miejsce na spróbowanie tapas) oraz Bluebell Coffee. W tym ostatnim częstowaliśmy się m.in. przecudownymi tostami ze świeżą pastą z awokado, z dodatkiem podsmażanego bekonu i ziołami – smakowało wprost genialnie!
Byliście w Walencji? Koniecznie podzielcie się wrażeniami w komentarzach!
Zobacz inne hiszpańskie destynacje na blogu!